Marek Kulesza 08.12.2020

Amplitunery – Nowoczesne czy starsze?

Amplitunery – Nowoczesne czy starsze?

Poszukujecie dla siebie amplitunera? Zastanawiacie się co wybrać?

Nie wiecie, czy koncentrować się na współcześnie produkowanych urządzeniach, czy raczej rozejrzeć się za czymś używanym, a w dodatku pochodzącym z poprzednich dekad?

To nie jest łatwy problem.

Musicie go rozwiązać sami. Mogę jedynie spróbować przybliżyć Wam różnice pomiędzy tymi starszymi i nowymi sprzętami.

Ponieważ dla mnie najważniejsza jest jakość dźwięku, jej naturalność, dosłowność, dokładność w trybie typowo stereofonicznym, to na tym aspekcie postaram się skupić najbardziej.

Amplitunery

Dawniej wzmacniacz (amplifier) wyposażony w radio (tuner) nazywany był po prostu „amplitunerem”. Urządzenia takie produkowano z myślą o ludziach ceniących przede wszystkim wygodę posiadania dwóch urządzeń zamkniętych w jednej obudowie. Nie przywiązywali oni specjalnie dużej uwagi do zagadnienia naturalności brzmienia, ale mimo to chcieli, żeby takie urządzenie grało w sposób nie odbiegający zbytnio od ogólnie pojętej jakości Hi-Fi.

W latach 70-tych XX wieku na rynku zaczęły pojawiać się konstrukcje, które miały spełniać oczekiwania zarówno bardziej, jak i mniej wymagającej klienteli.

Początkowo takie amplitunery były przeznaczone do współpracy tylko z jedną parą głośników. Czyli było to klasyczne STEREO. Wkrótce pojawiła się możliwość współdziałania z dwiema parami głośników. Jedna para (Główna) miała być ustawiana tak jak dotąd, czyli jak klasyczne stereofoniczne głośniki. Drugą parę pomyślano jako zestaw dodatkowy ustawiany za plecami słuchacza. Miało to powodować wrażenie przebywania w samym centrum materiału muzycznego.

Niektórzy producenci chytrze postanowili reklamować swoje urządzenia jako Quasi Quadro.

Quasi znaczy dokładnie tyle co Pseudo.

W latach 80-tych i na początku 90-tych właściwie niewiele się zmieniało. Co prawda zrezygnowano z określenia Quasi Quadro gdyż było ono mylące, ale pomyślano o dodaniu jeszcze jednego głośnika, który wzmacniałby tylko bas. Na wypadek, gdyby komuś go brakowało...

Receivery

Pod koniec lat 90-tych, a szczególnie z początkiem 2000-nych zaczęły się pojawiać urządzenia wielokanałowe, które miały możliwie jak najlepiej oddawać całą oprawę dźwiękową filmów odtwarzanych z płyt DVD. Dlatego też te urządzenia wraz z kilkoma kompletami głośników, które mogły obsłużyć, zyskały nazwę Kina Domowego (Home Theatre).

Z obudów zniknęły napisy Amplituner. Zastąpiło je nowe określenie „Receiver”.

Receivery szybko ewoluowały. Pięć, sześć, a wkrótce siedem kanałów, zaczęło być standardem.

Również możliwość przyłączania wielu innych urządzeń video i audio rosła wręcz lawinowo.

To już nie były proste, lub w miarę proste kombinacje radia i wzmacniacza, tylko bardzo skomplikowane maszyny.

Do dzisiaj, myśląc Kino Domowe, najczęściej mamy na uwadze takie rozbudowane klocki, mogące napędzić jednocześnie kilka zestawów głośnikowych przeznaczonych do różnych zadań.

Głośniki główne, głośniki tylne, głośniki efektowe, głośnik dialogowy, subwoofer. To naprawdę sporo. Jeżeli ktoś chce się poczuć we własnym domu jak w doskonale wyposażonym kinie, to takie wieloczynnościowe Receivery są produkowane właśnie dla niego.

A teraz, skoro już przywołałem historię amplitunerów w telegraficznym skrócie, spróbujmy zastanowić się które z tych klocków będą lepsze do delektowania się wyłącznie muzyką. Używając klasycznego ustawienia Stereo, czyli dwóch głośników (po jednym dla kanału lewego i prawego).

Porównanie jakości dźwięku

Stare

Słuchałem wielu modeli. Tych sprzed ponad 30-tu lat, tych sprzed 20-tu oraz stosunkowo nowych.

Mam także możliwość stosunkowo często wsłuchiwać się w Receivery wyprodukowane 3-4 lata temu.

Być może moje spostrzeżenia pomogą Wam nieco skrócić poszukiwanie wymarzonego sprzętu.

Należy jednak pamiętać, że są to wyłącznie moje subiektywne odczucia, ale poparte wieloma latami wnikliwego i analitycznego słuchania.

Wróćmy do tematu używanych, starszych amplitunerów.

Wszystkie one były de facto wzmacniaczami do których dodano odbiornik radiowy. Wszystkie miały pełnić dwie funkcje: słuchanie stacji radiowych z najlepszą osiągalną jakością dźwięku, oraz słuchanie płyt analogowych (winylowych) z podłączonego do amplitunera gramofonu.

Tworząc te konstrukcje producenci starali się, żeby każdy z elementów upchniętych w jedną obudowę był dobrze dobrany i możliwie jak najtrwalszy. Oczywiście wiele zależało od poziomu cenowego w jakim dane urządzenie miało „startować”. Często w ramach jednej firmy konsumenci mieli do wyboru sprzęty niedrogie, obok średnich cenowo, aż po wyrafinowane urządzenia za naprawdę duże kwoty. W parze z cenami, szła jakość nie tylko wykonania, ale również samego dźwięku.

Najważniejsze dla potencjalnych poszukiwaczy będzie zapewne to, że te stare amplitunery do dzisiaj potrafią nadal bezproblemowo działać. A ich dźwięk często można porównać do bardzo przyzwoitych wzmacniaczy współcześnie produkowanych. Pisząc „bardzo przyzwoite” mam na myśli takie, które dzisiaj w salonie kosztują powyżej 2000-2300 zł.

Zwłaszcza te, które w chwili swojej młodości należały do tej wspomnianej wyższej półki cenowej potrafią dzisiaj zaskoczyć niejednego doświadczonego audiofila.

Może się zdarzyć, że wystąpią w nich pewne drobne usterki, typu trzeszczące potencjometry, brak podświetlenia skali itp. To są rzeczy które można łatwo i szybko naprawić. Trzeba się także liczyć z wymianą niektórych elementów elektroniki.

Ale ewentualna inwestycja w regenerację takich amplitunerów odpłaci się miłym, przyjemnym i dosyć naturalnym dźwiękiem. Ponadto tak odnowione, odwdzięczą się bezawaryjnym działaniem przez następne dekady, ponieważ wszystko co w nich instalowano jest w 100% naprawialne lub wymienialne.

Nowe

A teraz przejdźmy do nowych, rozbudowanych amplitunerów nazywanych fachowo receiverami.

Nie zamierzam nikogo do nich zrażać. Są produkowane, ponieważ jest na nie duży popyt.

Ludzie którzy je kupują, widzą w nich wiele różnych możliwości zastosowania.

Mogą być maszyną obsługującą wiele głośników (kanałów) w trybie Kina Domowego. Mogą służyć jako radio. Mogą też być użyte jako w miarę normalny wzmacniacz stereofoniczny, używający tylko jednej pary głośników.

I tu rodzi się pytanie, czy dają sobie radę z taką funkcją? Czy rzeczywiście potrafią zagrać jak regularny wzmacniacz?

No cóż... Moim zdaniem akurat takie zadanie spełniają zazwyczaj niezbyt dobrze.

Zawsze kiedy dostaję na mój stolik odsłuchowy jakiś współczesny receiver, staram się wszelkie uprzedzenia schować gdzieś głęboko, a nawet o nich zapomnieć.

I co z tego? Po dokładnym wygrzaniu urządzenia i rozpoczęcia odsłuchu, na ogół moje uprzedzenia wracają z impetem i wskakują na swoje od dawna zasiedziane miejsca.

Mam wrażenie, że te receivery po prostu nie lubią być zmuszane do pracy w trybie stereo. Nie lubią, bo nie mogą pokazać niczego ciekawego. Grają, bo grają. Dźwięk jest stereofoniczny, ale bez jakiejś ewidentnie dużej przestrzeni czy głębi. To takie granie na poziomie najtańszych, bardzo oszczędnościowo wykonanych wzmacniaczy pochodzących ze współczesnej produkcji.

Generalnie można stwierdzić, że po prostu nie zachwycają dosłownie niczym.

Jeżeli chcielibyście, żeby współczesny receiver był dla Was przede wszystkim urządzeniem przeznaczonym do słuchania muzyki, to raczej darujcie sobie ten zakup.

Ponadto nowe Receivery są stosunkowo drogie. Potrafią mieć olbrzymie gabaryty, co jest wynikiem ilości podzespołów, które trzeba w nich pomieścić, żeby były zdolne do tylu różnych funkcji i trybów.

A co może być istotne dla wielu użytkowników, zdecydowana większość z tych podzespołów to układy scalone. Niektórzy ludzie nie mają nic przeciwko nim, inni ich nie cierpią. Ja po prostu ich nie cenię.

Faktem jest, że w torze audio układy scalone grają ewidentnie gorzej niż kondensatory, tranzystory itp.

A jeżeli któryś z nich się zepsuje, to naprawa może być trudna, czasochłonna i kosztowna.

Przeczytajcie cały tekst jeszcze raz bardzo uważnie. Zastanówcie się nad tematem.

A potem zadecydujcie czego będziecie chcieli szukać.

Więcej artykułów dotyczących urządzeń audio znajdziecie na stronie www.iviteraudio.pl

Marek „Maro” Kulesza

Napisz komentarz (bez rejestracji)

sklep

Najnowsze wpisy

kontakt